Jak się wyprowadzić i nie zbankrutować




W moim życiu szykują się spore zmiany, ponieważ postanowiłam wyprowadzić się z mojego rodzinnego domu i zamieszkać wraz z chłopakiem w Warszawie. Będzie to nie tylko zmiana otoczenia, ale też z pewnością pewnego rodzaju wyzwanie, będę musiała ukształtować wiele nowych nawyków, a przede wszystkim opracować budżet. Obecnie mieszkam na przedmieściach dość małego miasta, które w kwestii utrzymania się w nim wypada bardzo kusząco. Mieszkania są bardzo tanie zarówno jeśli chodzi o wynajem jak i kupno, ceny w sklepach są z pewnością konkurencyjne w porównaniu do Warszawy, a wszelkie koszty transportu są nawet bardziej niż akceptowalne :)

Warto z mojej strony również nadmienić, że w Warszawie rozpoczynam swoją pierwszą poważną pracę. Dlatego postanowiłam rozpisać moją koncepcję gospodarowania funduszami, które będziemy mieć wraz z chłopakiem dostępne, tak by swobodnie się komunikować (przemieszczać), opłacać czynsz za mieszkanie, które udało nam się znaleźć w przystępnej (jak na Warszawę) cenie, oraz jeszcze sporo zaoszczędzić. Wyprowadzam się z domu na początku maja i wtedy zrelacjonuję, czy moje pomysły spisały się w praktyce i ile pieniędzy udało się nam zaoszczędzić. Zapraszam do czytania! 

1. Dobrym pomysłem jest zminimalizowanie kosztów wynajmowanego mieszkania


Jest to zdecydowanie kwestia, która potrafi obedrzeć ludzką istotę z ostatnich pieniędzy. Mieszkanie w Warszawie można wynająć nawet za 7 tysięcy złotych, ale jaki jest tego sens? Uważam, że nie sztuką jest wydać tyle pieniędzy, kiedy planuje się oszczędzić pieniądze na znacznie większy cel. Powtarzano nam, że mieszkania w dobrej lokalizacji zaczynają się od kwoty 2500 tysiąca bez opłat, co nas troszkę zabiło od środka. Jednak polecam z całego serca poświęcić kilka wieczorów i poszukać dokładnie tańszych opcji. Udało się się znaleźć małe mieszkanie, ale łącznie z opłatami zamkniemy się w kwocie 1800 zł. Nie oznacza to, że trzeba skazać się na absolutnie brzydkie lokum, ze starymi oknami i meblami. Absolutnie nie. Wystarczy poszukać ciekawych ofert. My trafiliśmy na naprawdę schludne mieszkanko, w pełni wyposażone, więc nawet nie musimy nic dodatkowo kupować. Ważne jest również odpowiednie spisanie umowy najmu, aby jej postanowienia zabezpieczały zarówno interes Twój jak i właściciela mieszkania.

2. Samodzielne przygotowywanie posiłków

Bardzo wygodną opcją jest szybkie zamówienie czegoś w restauracji. Wydawać by się mogło, że to tylko 15 zł, czasem zdarzy się 25 zł. Ale przeliczając te wszystkie "razy" w miesiącu, kiedy skusiliśmy się na odpuszczenie samodzielnego gotowania sumują się niesamowicie! Kupując jedzenie od poniedziałku do piątku w pracy po 15-20 zł, miesięcznie wydaje się około 400 zł, które zdecydowanie chętniej widzielibyśmy na koncie oszczędnościowym. 

3. Konsekwentne trzymanie się listy zakupów

Wraz z chłopakiem planujemy robić zakupy raz w tygodniu trzymając się stricte naszej listy zakupów. To znaczy, że jeżeli nie została zamieszczona na niej paczka ciasteczek, to naszym łapkom wziąć jej nie wolno. Dlatego mamy zamiar dokładnie planować posiłki, które będziemy przygotowywać (meal prep) i dokładnie pod te posiłki będziemy sporządzać  listy zakupów. W moim rodzinnym domu marnują się niesamowite ilości jedzenia z racji na nieplanowanie, dlatego mam zamiar nauczyć się na cudzym błędzie i podziałać coś w tym zakresie. 

4. Filtrowanie wody

Z tego sposobu korzystał już mój chłopak mieszkając w akademiku i oszczędziło mu to fortunę. Dobrym nawykiem jest trzymanie się zaleceń odnośnie ilości wody, która powinniśmy wypijać (1,5 litra dziennie). Stąd dla jednej osoby potrzeba średnio 7 butelek wody tygodniowo, dla dwóch osób jest to już 14 butelek. Ćwicząc czy też w miesiącach letnich potrzebujemy tej wody stosunkowo więcej. W najbardziej optymistycznej wersji musielibyśmy kupić 2 zgrzewki wody tygodniowo, co daje około 96 zł w skali miesiąca na samą wodę i jeszcze tym samym robimy krzywdę naszej kochanej Ziemi przez produkcję tony plastiku :) Koszt filtra do wody (takiego wkładanego do dzbanka filtrującego) to około 12 zł na miesiąc, więc mówię temu pomysłowi stanowcze "a i owszem".

5. Własna kawa

Tę koncepcję słyszał już pewnie każdy i to wielokrotnie, jednak repetitio est mater studiorum, dlatego powtórzę jeszcze raz. Własna kawa to coś cudownego. Szczególnie kiedy jest się wybredną osobą i kawa wątpliwej jakości nas nie zadowala. Kupowanie codziennie kawy poza domem potrafi bardzo dać się we znaki. Popełniałam ten błąd w liceum, ponieważ bardzo modnym było wtedy wychodzenie na kawę i praktycznie wszystkie moje oszczędności znikały za kolejnymi kubkami udziwnionej kawy. Dlatego w moich planach jest kupowanie dobrej jakości kawy, zaparzanie jej w domu i zabieranie ze sobą. Z tego powodu miesięcznie wydam na kawę 30 zł, a nie jak wcześniej 350.

6. Przemieszczanie się

Utrzymanie samochodu jest zdecydowanie znaczącym wydatkiem w skali miesiąca, dlatego zdecydowaliśmy się zrezygnować z samochodu w Warszawie i przemieszczać się metrem. Nasze mieszkanie oddalone jest o 10 minut spacerem od stacji metra i dobrze skomunikowane z centrum. Stąd miesięcznie nasz transport wyniesie nas po około 55 zł miesięcznie na osobę (dane zaczerpnięte od koleżanki, jednak niezweryfikowane), nie  zaś jak dotąd ponad 600 zł. Do tego oszczędzimy czas nie stojąc w korkach.

7. DIY środki czystości

Jest to coś czego jednak troszkę się obawiam, jednak planujemy zastąpić bardzo drogie i bardzo nieprzyjazne dla człowieka i środowiska środki czystości przez stworzenie ich samodzielnie. Na początek wykorzystamy te już zakupione, ponieważ wyrzucenie ich by było zwykłym marnotrawstwem pieniędzy i produktów, jednak mamy zamiar podjąć kroki i stworzyć swoje własne środki z prostych składników, takich jak sok z cytryny, soda oczyszczona czy ocet jabłkowy. Nie tylko są to proste substancje, które każdy z nas ma w domu, ale są również tanie, bezpieczne dla człowieka i środowiska. Do prania mamy zamiar używać orzechów piorących. Jestem bardzo ciekawa, jak te koncepcje DIY się sprawdzą i czy ich uciążliwość nie zmusi nas do pokornego powrotu do chemikaliów. 

8. Kupowanie "niemarkowych" produktów

Warto zrezygnować z kupowania markowych produktów spożywczych czy nawet ubrań, ponieważ bardzo często płacimy za logo firmy, nie zaś za jakość. Dlatego warto spojrzeć w sklepie o 2 półki wyżej lub 2 niżej niż zazwyczaj i wybrać odpowiednik naszego ulubionego jogurtu czy płatków. Sklepy opracowały niesamowite metody manipulacji swoimi klientami tak, aby ich rachunki przy kasie osiągały nieprawdopodobne kwoty. Jednym z takich sposobów jest układanie najdroższych produktów "na poziomie wzroku". Warto mieć to na uwadze.


Mam nadzieję, że udało mi się jeszcze kogoś zmotywować do sprawdzenia któregoś z powyższych sposobów i zaoszczędzenia pieniędzy. Od maja sama zaczynam testowanie całego tego planu.

Pozdrawiam!

Komentarze